Mamy zamki ładne i mamy zamki „zamki” – ciężkie wielowiekowe fortyfikacje z grubego, szarego kamienia. Zamek Królewski jest jedną z tych budowli, które dawał zarówno poczucie bezpieczeństwa ciesząc przy tym oko. Jeden z niewielu zamków w Polsce i na świecie, który może stawać w szranki z Wawelem 🙂
Że szlachta organizowała sobie tutaj sejmy pewnie wiedzieliście. A wiedzieliście, że takie zebrania mogły trwać 2 miesiące, ale i 4 lata? A przecież szlachcic tak jeść jak i pić musi! I przed zabawą i hulańcami też się nie wzbrania przecież! Zgadnijcie kto za to płacił… Warszawiacy, a kto inny. No ale kto szlachcie zabroni.
A wiedzieliście, że drugiej tak pustej biblioteki jak Biblioteka Królewska mieszczącej się w Zamku Królewskim to ze świecą szukać? Wygnany z kraju król Stanisław Poniatowski zabrał prywatną kolekcję ze sobą, a po jego śmierci jego spadkobierca postanowił wyprzedać wszystko. Zbiory po kilkudziesięciu latach trafiły do Kijowa, stając się zalążkiem biblioteki „Imperatorskiego Uniwersytetu Kijowskiego”, gdzie spoczywają do dziś. „Kebab standard” można rzec – co polskie, to na obczyźnie.
Zamek Królewski wojny nie przetrwał, ale bardzo wprawne oko ciekawego turysty wychwyci bez problemu kilka dziur do dziś szpecących ściany, które wywiercono, by umieścić w nich ładunki wybuchowe.
Zachęcamy gorąco do wizyty oraz szukania ciekawostek na własną rękę. Jest to miejsce piękne i w pewien sposób niedoceniane, które jeśli widzieliście, to większość z Was prawdopodobnie jeszcze w podstawówce 🙂
PS. Napoleon Bonaparte tu był.